Reklamy
Myślę, że Thomas Edison został już powołany na miejsce Williama Allena jako ikona Ohio w Sali Posągowej Kapitolu. Gdybym wiedział, że nasz kraj jest rodzinnym stanem Catherine Opie, zrobiłbym coś, aby zamiast tego umieścić ją w sanktuarium. u boku Jamesa Garfielda jako przedstawiciela chwały Ohio. Odsuńcie się na bok, prezydenci drugiej instancji, kiedy mamy artystów o prawdziwej randze i wizji.
|
Z pewnością zdjęcia Opiego w Portrety i Pejzaże, wystawiana w Wexner Center w Columbus do 2 sierpnia, czułaby się jak w domu w najbardziej dumnej tradycyjnej oprawie z marmuru i kolumn. Gdybyśmy znajdowali się w XVII-wiecznych galeriach wielkiego europejskiego muzeum, nasze odczucia z pewnością byłyby bardzo podobne do tych, których doświadczamy, poruszając się w przemyślanym tempie po tej wystawie.
Każdy z asystentów Opiego pojawia się na głębokim, nieprzeniknionym czarnym tle. Niezależnie od tego, czy zarejestrujemy to jako pustkę, czy jako nieskończoną głębię, efekt będzie taki sam w obu przypadkach. Umieszcza podmiot w ponadczasowej, trójwymiarowej przestrzeni, całkowicie własnej, niezwiązanej z żadnym innym miejscem ani czasem.
Efektem jest wyrzeźbienie figury z tego medium czerni. Światło nie tylko określa cechy podmiotu, podkreślając jedni drugich, ale uwalnia formę od ciemności, tak jak mówi się, że rzeźby uwalniają postacie z dużych kawałków kamienia. W ten sposób w dwóch galeriach portretów każda postać zostaje uchwycona podczas drugiego porodu, zrodzonego nie z ciała, ale z umysłu, wysiłku i wyobraźni. Są to osoby urodzone jak Atena z głowy Zeusa, w pełni dorosłe i dojrzałe. ( Ciekawego porównania można dokonać w http://www.modigliani-drawings.com/nude%20in%20profile.htm .)
Reklamy
Na swoim portrecie Miranda ma na sobie sukienkę o niemal kwakierskiej prostocie i niedopowiedzeniu. Jej bordowy kolor i rude włosy pośredniczą pomiędzy ciemnością a świetlistą skórą i niebieskimi oczami, które błyszczą w jej mocnym i zdecydowanym wyrazie. Piękno może być zatrutym darem. Tutaj piękna nie da się ukryć ani uniknąć; jego posiadacz może unieść ciężar z lekko uniesioną brodą, bezpośrednio odwracając wzrok widza. Zdjęcie przedstawia siłę, sylwetkę i równowagę nieskazitelnie pięknej kobiety, która nie ma nic – nawet idealnej twarzy – do ukrycia.
Mirando, portret w trzech czwartych kobiety o szlachetnej postawie, wyraźnie nawiązuje do długiej tradycji portretów zachodnich, widocznej w każdym muzeum, które zechce się odwiedzić. Chwila Ten Pewna kobieta urzeka nas powagą i urodą, wiemy też, że jej fotograf indywidualnie zalicza ją do grona osób, które wymagają od nas najwyższego szacunku. O tym mówi ustawienie, dbałość o szczegóły i oświetlenie. Czy naprawdę musimy wiedzieć, kim ona jest? Oto wybitna postać, która jest jednocześnie uczestniczką wielowiekowej tradycji pozowania dla potomności. Ona jest; jest Inny.
Kiedy odwiedzamy galerie muzealne wypełnione wspaniałymi, poruszającymi portretami renesansu, oświecenia lub XIX-wiecznej rodziny królewskiej, duchowieństwa, poetów i konkubin, jak często wiemy, kim byli przedstawieni ludzie i co osiągnęli w świecie? Na pewno nie tak często, jak byśmy tego chcieli. Król George? Henryk? I jaki numer? Żadnych domysłów! Jednak obrazy interpretujemy poprzez nasze zrozumienie, wiedzę ogólną i wyobraźnię poprzez samą sztukę, poprzez konwencje i odstępstwa od nich; naszych własnych reakcji na obrazy luksusu, ekscentryczności i piękna. Reagujemy na historię opowiedzianą przez artystę i tworzymy centralną postać, która odpowiada naszemu zastosowaniu malarstwa. A-historyczny? Anachroniczny? Tak, całkowicie powszechne? Tak ponownie.
Tak naprawdę robimy to samo ze współczesnymi portretami, po prostu dlatego, że nie znamy wszystkich osób, które są uważane za ważne dla twórców obrazów. My też nie powinniśmy. W tej serii portretów Opie identyfikuje swoich bohaterów jedynie po imieniu. Wydaje się, że sposób ich umieszczenia był w dużej mierze zasługą artystki, która otrzymała od wielu swoich modeli piękne referencje za hojne i pouczające doświadczenia, jakie z nią przeżyli. Jak podano w notatkach galerii, artystka Kara Walker zauważyła, że przed wieloma zaplanowanymi sesjami portretowymi nie była w najlepszej formie: „Jest kilka zdjęć znanych artystów w moich najciemniejszych, najgorszych momentach. Zachowanie Cathy i wynikające z tego obrazy pokazują, że czuję się fajnie, mam kontrolę i pokazuję swoje mięśnie… Poczułem przypływ poczucia własności lub przynajmniej towarzystwa – że będziemy starali się naprawić tę przeszłość”.
Katarzyna Opie, Maria, 2013. Druk pigmentowany, 50 x 38,4. ©Katarzyna Opie. Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty i Regen Projects, Los Angeles |
Więc tak, bohaterami Opie są wybitni ludzie, współcześni artyści działający na czele sztuk wizualnych, literatury, performance i muzyki. Choć wiele z nich rozpoznaje stosunkowo niewielka publiczność, są one stale fotografowane. Miranda powyżej to reżyserka/performerka/pisarka/aktorka Miranda July. Jeśli nie widziałeś jej wcześniej, po prostu wygoogluj jej zdjęcie: są ich strony. Zrozumienie różnicy między obrazem a portretem jest wartościowym ćwiczeniem.
W dzisiejszych czasach obrazy pojawiają się wszędzie przez przypadek i projekt. Tradycja wielkich portretów, w których Opie umieszcza tę serię, wywodzi się z czasów, gdy wizerunki wielkich były rzadkie i cenne. Namalowany portret Woltera stał się podstawą rycin, które można było drukować i rozpowszechniać niewielkim kosztem. Ale świata nie przesycił niekończący się potok unikalnych wizerunków jednej wybitnej osoby, która została odnowiona i której osobowość codziennie ulegała przekształceniom. Podstawowe tożsamości intelektualistów i artystów były niezmienne. Portrety te powracają w ten sposób do idei stałości.
O ile portrety Opie pomagają zdefiniować i ustalić tożsamość, wykorzystuje ona tradycję wizualną jako ramy, na których można uporządkować główne idee, dzieła i tożsamość przedstawionych osób. Czarne tło, doskonale kontrolowane oświetlenie, dostojność pozy, kształty portretów: tworzą tradycyjny obraz, który zapewnia honorowe miejsce. W tym kontekście jednostka jest dokładnie taka, jak ją przedstawiono – naga lub ubrana; prawdziwy lub pracownik; twarzą do przodu lub do tyłu w naszą stronę; odwracanie wzroku lub rzucanie nam wyzwania, abyśmy odwzajemnili spojrzenie świdra.
Reklamy
Katarzyna Opie, Idexa, 2012. Druk pigmentowany, 50 x 38,4. ©Katarzyna Opie. Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty i Regen Projects, Los Angeles |
Chwila od Mirandy Klasycyzm dostarcza przestudiowanej definicji kobiety, której wizerunek jest wszechobecny i mimochodem rozpowszechniony, w Maryja To jest Idexa, Opie wykorzystuje konwencje, aby obniżyć temperaturę nietypowych obrazów. Tradycja łagodzi oczekiwania i bez problemu akceptujemy różnice w celach i perspektywach ujawnione w tych portretach. Formalność nie tłumi oburzenia, ale niweluje; sprowadza dyskusję z powrotem na grunt krajowy. Przedstawione tu kobiety nie są kobietami o tradycyjnej samoświadomości i tradycyjnym życiu. Ale kim oni są i kogo chcą ujawnić, to właśnie my Iść widzieć w ten sam godny sposób portrety królowych, świętych i sławnych kochanków.
Te dwa portrety będą wygodnie wisieć wieki później w wysokich salach, wśród zmarłych Marii, Jerzego i Woltera; Obrazy będą budzić szacunek poza naszą epoką i, jak wszystkie obrazy historyczne, będą wymagały aktów badawczych i wyobraźni, które jesteśmy proszeni o oddanie przeszłości z naszej teraźniejszości. Pytanie krzyczy: czy możemy zrozumieć geniusz różnicy w naszych czasach z akceptacją, jaką obdarzamy bohaterów przeszłości? Czy możemy w wyobraźni skondensować lata potrzebne do osiągnięcia zrozumienia za pośrednictwem formalnych tradycji wizualnych?
|
Wystawa Portrety w Opie jest tak intensywna, szczegółowa i osobista, że kurator Bill Horrigan podjął interesującą decyzję o podzieleniu portretów na grupy po trzy lub cztery oddzielone unikalnymi, wielkoformatowymi krajobrazami artysty. Niektórych z nich, jak ten powyżej, żałuję, że czuję się zmuszona nazwać krajobrazem, bo uważam, że jest on tak otwarty na – tak zachęcający – swobodną interpretację. Ale jego użycie jest fascynujące, kontrastujące z całkowicie rozmytymi portretami, w których każdy szczegół jest ostry. Oczywiście nie jest to też realistyczne. Ale wysiłek, jaki nakładają na widza portrety, przy stopniu skupienia, który tylko każe się zbliżać i przybliżać, wprawia człowieka w krajobraz, jakby nagle wyrwany ze stresu i wprawiony w zimną zadumę. To relaksujące i dezorientujące, ponieważ pomiędzy tymi dwoma podejściami do fotografii nie ma złotego środka. Najbardziej podoba mi się taka aranżacja w galerii na pierwszym piętrze, która jest większa od wąskiego pomieszczenia na piętrze. Dzięki dużej ilości miejsca, aby cofnąć się i zająć całą ścianę, efekt tego połączenia jest piękny, a jego znaczenie jasne. Im bliżej prac, na piętrze, tym trudniej zrozumieć skuteczność kontrastu.
Jeśli jest jakiś problem z tym przedstawieniem, to taki, że każda jego praca może stanowić spektakl sam w sobie. To na pewno wstyd związany z bogactwem. Portrety są tak duże i szczegółowe, że każdy z nich jest mapą świata, podróżą wykraczającą poza wszystko, co możesz zauważyć na pierwszy rzut oka. Każdy precyzyjnie wykonany szczegół otoczony jest polem coraz subtelniejszych i odkrywczych manipulacji medium Opie. Są urzekające i satysfakcjonujące – a prezentowanie ich w miniaturze na blogu jest absurdem. Nie przegap okazji, aby je zobaczyć.
Katarzyna Opie, Hamza, 2013. Wydruk pigmentowy, 33 x 25 cali. ©Catherine Opie, zdjęcie dzięki uprzejmości artystki i Regen Projects, Los Angeles |