Reklamy
UWAGA: Książka Małe kobietki jest czasami publikowana w dwóch tomach, zatytułowanych Małe kobietki i Dobre żony.
Amy wyglądała na uspokojoną, ale psotna Jo uwierzyła jej na słowo, gdyż podczas pierwszej rozmowy siedziała z wdziękiem ułożonymi wszystkimi kończynami, z prawidłowo założonymi fałdami, spokojna jak letnie morze, chłodna jak zaspy śniegu i cicha jak sfinks. Na próżno pani. Chester nawiązał do swojego „czarującego romansu” i kobiet Chester był gospodarzem przyjęć, pikników, opery i mody. Odpowiedzią na każdego był uśmiech, ukłon i skromne „tak” lub „nie” wobec zimna.
MOJE MYŚLI:
Na początek możecie zapoznać się z moją recenzją Małych Kobietek
Reklamy
OK, teraz o dobrych żonach. Na początek ledwo wiedziałam, czy powinnam napisać recenzję, czy wpis na blogu na temat wtargnięcia autora. Alcott z łatwością pogrąża się w osobistych refleksjach na temat mocnych i słabych stron swoich bohaterów, zajmując czasami całe strony tekstu. Obecnie redaktorzy i wydawcy ostrzegają autorów, aby wycięli swoje subiektywne opinie i pozwolili czytelnikom samodzielnie decydować. Na szczęście dla Louisy żyła wówczas w XIX wieku. Gdyby nie potrafiła nam powiedzieć, jak kierować naszymi myślami, książka byłaby znacznie cieńsza. Szczerze zastanawiam się, czy byłaby w stanie to zrobić, bo dodawanie własnych, refleksyjnych homilii wydawało się jej tak naturalne, jak oddychanie. Jak zmieniają się czasy i standardy literackie.
W tej historii cztery siostry dorastają i opuszczają dom, prowadząc oddzielne życie. Meg wychodzi za mąż, Amy ma szczęście podróżować po kontynencie, Jo wyjeżdża do pracy w Nowym Jorku, a biedna Beth czeka podróż do innego świata. Nigdy nie wyzdrowiała na tyle po ataku szkarlatyny, by odzyskać siły.
To historia, w której ci, którzy pokładali wielkie nadzieje w romansie między Jo i Laurie, rozbijają je na kawałki. Znaki są widoczne od początku, kiedy pani March mówi, że nie uważa, że pasują do siebie. Gdyby powiedziała to jakakolwiek inna postać, nadal moglibyśmy mieć nadzieję, ale teraz wiemy, że „Marmee” ma zawsze rację. Rzeczywiście, Jo nie darzyła go romantycznymi uczuciami, mimo że porównuje innych młodych ludzi do Laurie na ich szkodę. Kto wie. - Nie mogłam zakochać się w tym kochanym staruszku tylko z wdzięczności, prawda? Słyszę echa dziewcząt na przestrzeni wieków, które mówiły: „Tak!”
(Nie przeczę, że czasami sprawia wrażenie rozpieszczonego bachora. Czy nie podoba ci się lekarstwo, którego próbuje twój dziadek na chorobę Laurie? Wycieczka do Europy. Myślisz, że to mogłoby zadziałać, jeśli Ale, jak inne bogate, uprzywilejowane dzieciaki, które (z opowieści dowiadujemy się, że Laurie wydaje się podchodzić do tego poważnie, przyjmując postawę „Humph, wątpię, czy cokolwiek pomoże, ale jeśli nalegasz, sprawię ci przyjemność”).
Reklamy
Myślę, że połączenie Jo/Prof Bhaer sprawdza się, chociaż jest trochę starszy i czasami sprawia wrażenie drugiego ojca. Jest tak roztargnionym, kochającym dzieci akademickim chłopakiem, że trudno go nienawidzić za to, że nie jest Laurie. I można argumentować, że to wszystko działa na korzyść. Jo jest zdruzgotana, że nie zaproponowano jej wyjazdu do Europy zamiast Amy, ale gdyby tak było, nie spotkałaby miłości swojego życia. I pokazuje jej, że „charakter jest lepszą własnością niż pieniądze, pozycja, intelekt czy uroda”. Nie można się z tym kłócić.
Nie jestem przekonana, czy połączenie Amy/Laurie też działa. Podoba mi się ta koncepcja, ale trudno mi przełknąć, że są tak odpowiednie, jak myśli Jo. Czy Amy może wyrzec się ducha najemnika, skoro i tak wychodzi za mąż za bogatego chłopca? I szczerze, czy pamiętasz Laurie jako faceta, który poślubia piękną, artystyczną kobietę, czy faceta, który cierpiał z powodu nieodwzajemnionej miłości? Nawet gdy on i Jo spotykają się na końcu książki, nadal istnieje między nimi zalotna atmosfera.
Słyszałam, jak ludzie odrywali Meg od roli w tej historii, ponieważ zadowalała ją bycie „marnącą gospodynią domową” i wszystkimi innymi rzeczami, o których mówią feministki. Ale poza incydentem, w którym spala swój dżem, jest szczęśliwa w tej roli, więc powiedziałbym, dlaczego nie żyć i pozwolić żyć innym? Jedno z moich ulubionych zdań w książce pojawia się zaraz po tej katastrofie. „John Brooke śmiał się wtedy tak, jak nigdy później nie śmiał się śmiać”. Małżeństwo było dla nich obojga nauką.
Wyróżnia się kilka fragmentów dotyczących wartości pisania i opowiadań. Jo woli swoich wyimaginowanych bohaterów od prawdziwych mężczyzn, ponieważ „można ich zamknąć w kuchennej puszce, dopóki nie będą potrzebni, podczas gdy tymi drugimi łatwiej się steruje”. Zastanawiam się, czy taka była opinia Louisy o mężczyznach.
Wreszcie, kiedy profesor Bhaer wręcza Jo książkę z dziełami Szekspira, mówi coś bardzo ważnego. — Często mówisz, że chcesz bibliotekę. Tutaj podaję jedną, bo pomiędzy tymi okładkami (okładkami) jest wiele książek w jednej. Przeczytaj ją dobrze, a bardzo ci pomoże, gdyż studiowanie charakteru zawarte w tej książce pomoże ci odczytać go w świecie i namalować go piórem. Z tego samego powodu czytamy wiele dobrych książek. Myślę, że moja ostateczna opinia na temat tej książki jest zgodna z opinią profesora Bhaera. — Das ist gute.
🌟🌟🌟🌟